4 minuty. Powinienem zostać czy odejść? Niewiele egzystencjalnych rozdroży sprawia, że odczuwamy tyle wątpliwości, tyle strachu. Wiemy, że czasami pozostanie w miejscu byłoby posunięciem się zbyt daleko, a odejście oznaczałoby powrót do prawdziwego siebie. Ta zasada może jednak nie działać we wszystkich przypadkach.
Gdy Twój związek przechodzi kryzys, czy warto go jeszcze ratować? Czy powinieneś ratować związek dla dobra dzieci? Przeczytaj ten artykuł, aby dowiedzieć się, jak uratować swój związek. Związki przechodzą wzloty i upadki, a jeśli teraz nie zajmiemy się problemami, w przyszłości nieuchronnie okażą się one katastrofą. Ważne jest, aby upewnić się, że Ty i Twój współmałżonek jesteście po tej samej stronie, abyście mogli podjąć właściwą decyzję dla obu stron. Kryzys w związku – typowe problemy w związkuCzy warto ratować związek? Najważniejsza jest komunikacja w związkuRatowanie związku ze względu na dzieci. Potrzebna terapia u specjalisty?Jak uratować związek? Najczęstsze problemy parCo mogę zrobić dla mojego związku? Kryzys w związku – typowe problemy w związku Kryzys w związku lub problemy w związku mogą być trudną sytuacją, z którą trzeba sobie poradzić. Wiele par jest wyczerpanych emocjonalnie i nie potrafi jasno spojrzeć na sytuację. Pary mogą skorzystać z pomocy terapeuty lub doradcy, który pomoże im w rozwiązaniu problemów. Poniżej wymieniono niektóre z objawów problemów w związku. Być może zauważasz u siebie jeden lub więcej z tych objawów. Jeśli tak jest, poszukaj pomocy. Niektórzy opisują swój kryzys w związku i problem jako „koronawirus” w związku. Czują się zawstydzeni i obawiają się, że inni będą o nich źle myśleć. Niektórzy nawet przeżywają tę sytuację tak, jakby zbliżał się koniec świata. W rzeczywistości jednak kryzys w związku jest normalną częścią życia i można go przezwyciężyć, korzystając z odpowiedniej pomocy. Kiedy twój partner czuje się emocjonalnie zraniony, ty czujesz to samo. Jednym z pierwszych kroków w kierunku naprawy związku jest szukanie pomocy. Dobry terapeuta pomoże ci nauczyć się skutecznie komunikować z partnerem. Podczas sesji kryzysu w związku, nauczysz się jak słuchać swojego partnera i mówić swoje zdanie. Uczy cię także, jak ustalić miejsce spotkania, gdzie ty i twój partner możecie swobodnie rozmawiać i dzielić się sobą. Kryzys w związku i problemy z relacjami są często spowodowane brakiem zaufania, które jest niezwykle trudne do naprawienia. Ale dzięki przejrzystości i dotrzymywaniu słowa można uniknąć problemów w związku. Problemy finansowe są również częstym problemem w związkach. Pary, które są niestabilne finansowo, częściej się kłócą. Często wynika to z tego, że jeden lub oboje partnerów nie zarządza pieniędzmi w sposób właściwy. Gdy pieniądze są ograniczone, pary muszą liczyć na wzajemne wsparcie i pomoc finansową. Najważniejsze jest, by otwarcie i regularnie rozmawiać o finansach. Nigdy nie jest za późno, by omówić te kwestie z partnerem. Jeśli twój związek się rozpada, musisz już teraz szukać pomocy. Czy warto ratować związek? Najważniejsza jest komunikacja w związku Czy warto ratować związek? Być może jesteś zdezorientowany i boisz się zadać to pytanie. Być może chcesz pozostać w tym związku lub odejść, ale nie wiesz, co zrobić. Nie jest łatwo określić, czy związek jest warty ratowania. Związek musi być oparty na wartościach i wzajemnym zaangażowaniu, w przeciwnym razie nie będzie wart ratowania. Poniżej wymieniono oznaki świadczące o tym, że związek jest warty ratowania. Podczas oceny, czy związek jest warty ratowania, zwracaj uwagę na wszelkie drobiazgi, które reprezentują system wartości danej osoby. Te szczegóły pokażą, czy Ty i Twój partner jesteście zsynchronizowani. Jeśli wasze wartości są zgodne, być może łatwiej będzie uratować związek. Jeśli nie, należy rozważyć rozstanie. Może to być trudne, ale musisz chcieć spróbować, aby naprawić szkody. Jeśli nie widzisz siebie w tym związku, być może będziesz musiał zaakceptować fakt, że nie warto go ratować. Jeśli masz silne pragnienie uratowania związku, może być konieczne poświęcenie czasu na wyleczenie swoich uczuć i pójście dalej. Rozstanie nigdy nie jest łatwe, ale może być trudne do pokonania w pojedynkę. Nie ma nic gorszego niż utrata kogoś, kogo się kocha. A kiedy już zaakceptujesz, że związek się skończył, być może będziesz musiał pogodzić się z tym, że nie warto go ratować. Zamiast pogrążać się w smutku, wyciągnij wnioski z popełnionych błędów i przejdź do czegoś lepszego. Pierwszą wskazówką, że twój związek jest warty uratowania, jest istnienie wspólnych zainteresowań. Jeśli wasza dwójka jest zgodna i pasjonuje się tymi samymi rzeczami, są szanse, że wasz związek jest warty ocalenia. Jeśli oboje lubicie swoje towarzystwo, jest większe prawdopodobieństwo, że związek przetrwa. Jeśli nie, prawdopodobnie będziecie się nudzić i wpadniecie w pułapkę. Jeśli nie lubisz towarzystwa partnera, być może nadszedł czas, aby przejść do innego związku. Ratowanie związku ze względu na dzieci. Potrzebna terapia u specjalisty? W samych Stanach Zjednoczonych w tym roku odbędzie się ponad milion rozwodów, a większość z nich będzie dotyczyć par z dziećmi. Często rozwodnicy stosują różnego rodzaju wymówki, aby nie dopracować małżeństwa. Jest to łatwy sposób na poradzenie sobie z własnymi uczuciami, ale nie chroni wiary dzieci ani nie chroni ich przed obawami, że rodzice je opuszczą. Uratowanie związku dla dobra dzieci to szczytny cel. Jak uratować związek? Najczęstsze problemy par Gdy dwoje ludzi w związku zaczyna się od siebie oddalać, pierwszym krokiem do uratowania związku jest rozmowa o problemach i praca nad ich rozwiązaniem. Przyznanie się do popełnienia błędu jest pierwszym krokiem do uratowania związku. Często zdarza się, że ludzie są oporni na myśl o tym, że ich związek musi się zmienić. Ważne jest jednak, aby zrozumieć, że twoje zobowiązanie wobec partnera jest tak samo ważne jak zobowiązanie wobec siebie samego. Ważne jest, abyście zdali sobie sprawę, że problemy, z którymi się borykacie, są poważne i wymagają pracy. Jeśli jednak oboje jesteście gotowi wykonać niezbędną pracę, aby uratować swój związek, możecie przejść długą drogę do jego ocalenia. Ważne jest, aby zrozumieć, że związek zaczyna się od zalążka miłości, więc prawdopodobnie znajdziecie sposób na rozwiązanie problemów i odzyskanie synchronizacji. Ważne jest, aby pamiętać, że nie wszystkie związki można uratować. Zanim zaczniesz pracować nad ratowaniem związku, zdecyduj, czy warto to robić. Mimo że miłość do partnera jest ważna, nie wystarczy, by utrzymać związek. Trzeba pamiętać, że istnieje wiele sposobów na uratowanie związku. Jeśli nie jesteś gotowy włożyć w to ciężkiej pracy, może lepiej będzie, jeśli związek się zakończy. Przyczyną frustracji w związku może być ochłodenie seksualnych relacji, ale również zdrada czy niespełnianie oczekiwań partnera. By rozwiązywać konflikt potrzebna jest reakcja oraz konsekwencja. Jeśli zauważyłeś u siebie schemat kłótni, prawdopodobnie nie jesteś jedyny. Często kłótnie mogą sprawić, że obie strony będą bardziej kontrolujące niż druga. Problem ten można rozwiązać, zwracając uwagę na siebie nawzajem i ucząc się na własnych błędach. Ważne jest, aby wiedzieć, co się dzieje i dlaczego, w przeciwnym razie później będziesz tylko tego żałować. Możesz uratować związek, uświadamiając partnerowi, że to jego działania spowodowały problemy. Co mogę zrobić dla mojego związku? Jeśli twój partner nie chce się zmienić, musisz podjąć świadomy wysiłek, by go wesprzeć i pomóc mu zastanowić się nad innymi możliwościami. Możesz to zrobić, ułatwiając rozmowę i dzieląc się swoimi celami i punktami spornymi. Często trzeba pomóc partnerowi uporać się z jego uczuciami i przekonaniami na temat związku. Jeśli chcesz, aby twój związek był trwały, musisz także pracować nad poprawą własnego zachowania. W końcu zmiana partnera wymaga czasu, więc należy dać mu trochę przestrzeni, by mógł to zrobić. Upewnij się, że Twój partner i Ty dobrze się komunikujecie. Słaba komunikacja może powodować różnego rodzaju problemy. Postaraj się lepiej wyrażać siebie i daj swojemu partnerowi przestrzeń, aby czuł się swobodnie i mógł wyrażać siebie. Może się to wydawać trudne, ale komunikacja z partnerem może wiele zmienić na świecie. Jeśli to możliwe, starajcie się też rozmawiać ze sobą twarzą w twarz. O wiele łatwiej jest rozwiązać problem, gdy oboje partnerzy mogą wyrazić swoje potrzeby, więc staraj się być otwarty i szczery. Zobowiązaj się spędzać więcej czasu razem. Postaraj się wygospodarować jeden wieczór na randkę w tygodniu i aktywnie szukaj nowych doświadczeń ze swoim partnerem. Staraj się unikać pokusy zbyt częstego wysyłania SMS-ów lub sprawdzania mediów społecznościowych. Jeśli nie możesz tego zrobić, zarezerwuj specjalny czas dla swojego partnera, aby zrobić coś innego. To lepsze rozwiązanie niż ignorowanie problemów. Na dłuższą metę oboje będziecie dzięki temu szczęśliwsi. Zidentyfikuj problemy w swoim związku. Niektóre z tych problemów można rozwiązać ciężką pracą, ale ważne jest, aby być kreatywnym i próbować nowych rzeczy, aby rozwiązać swoje problemy. Niektóre problemy nie są zrywające, ale jeśli czegoś z nimi nie zrobisz, może to doprowadzić do pogorszenia relacji. Jeśli nie będziesz ostrożny, możesz skończyć ze związkiem pełnym dramatów.Kryzys często wnosi nową energię, pokazuje jak i czy nam na sobie zależy. Kryzys pojawia się na różnych etapach związku, bo przecież nie da się cały czas przymykać oko na wady drugiej osoby. Zgłaszają się do mnie m.in. osoby, kt óre mówią o problemach w relacji dotyczą cych trudności z bliskości ą, zaangażowaniem się, zCzęsto ratowanie związku na siłę jest najgorszym pomysłem, jaki tylko może przyjść nam do głowy. Taka postawa odbija się negatywnie nie tylko na naszym zdrowiu psychicznym, ale także partnera. Pozwól życiu płynąć naturalnym rytmem i rozstańcie się dla dobra związek przechodzi kryzys? W niektórych relacjach uczuciowych po prostu przychodzi moment, w którym oboje powinniśmy zadać sobie pytanie, czy warto nadal dzielić życie, czy lepiej się rozstać. Często odpowiedź, jaką dyktuje nam serce brzmi: ten związek nie ma przyszłości i nie powinniśmy już żyć wszystko, przez wzgląd na dawne uczucie, jakim darzyliśmy naszego partnera, postanawiamy „na siłę trwać” w relacji. Co więcej, przymykamy oko na wiele sytuacji, które w szczęśliwym związku między dwojgiem ludzi nigdy nie powinny ten sposób nasz związek przekształca się w pustkę, która z każdym dniem staje się coraz większa i większa. Ludzie, którzy kiedyś żyli szczęśliwie i darzyli się uczuciem, nie są już w stanie normalnie ze sobą jednak nie mamy odwagi odejść od partnera ze strachu przed samotnością, opinią innych czy z obawy przed wejściem w nowy związek. Zapraszamy cię dziś do refleksji nad twoim związkiem i analizę poniższych kwestii. Być może zabrzmią ci one znajomo…1. Nasz związek poniósł porażkęPrzecież nikt nie lubi przegrywać ani ponosić porażki, zwłaszcza gdy ma to miejsce w osobistej i uczuciowej sferze życia. Niepowodzenie w związku może być dla wielu osób czymś wręcz niewybaczalnym. Już samo myślenie w ten sposób powinno być wystarczającym powodem do zerwania związku. Jest ono przejawem strachu przed dezaprobatą twojej decyzji ze strony bliskich ci osób i otaczającej cię społeczności. Często wręcz mogą towarzyszyć nam wyrzuty sumienia lub poczucie winy, ponieważ myślimy, że źródło porażki leży w nas samych. Zaczynamy się zastanawiać, że być może nie daliśmy z siebie wystarczająco dużo i nie kochaliśmy naszego partnera tak, jak na to mnożą się wymówki, które uniemożliwiają ci podjęcie decyzji o zakończeniu związku, w którym już nie jesteś szczęśliwa. Pamiętaj, że problemy pomiędzy partnerami i koniec dawnej miłości, wcale nie są oznaką to sytuacja zupełnie normalna. Z upływem lat miłość między partnerami wygasa i czasami po prostu nie mamy już ochoty na dalsze wspólne zadręczać się tym, „co powiedzą inni”. Najważniejsze są twoje uczucia i to właśnie im powinnaś być wierna. W sztucznie podtrzymywanym związku nigdy nie będziesz szczęśliwa. Pamiętaj też, że twój partner zasługuje na szczerość, a nie na Przecież mamy wspólne dzieciTo, że w życiu kierujemy się dobrem naszych dzieci, jest rzeczą zupełnie naturalną. Jednak nie mogą stać się one przyczyną tkwienia w związku bez miłości. Bycie parą tylko dlatego, że mamy wspólne potomstwo jest autentycznym kłótnie partnerów nie poprawią rodzinnej atmosfery. Wręcz przeciwnie – sprawiają, że nie kochający się już rodzice z każdym dniem będą tracili dla siebie szacunek i prędzej czy później nastąpi wybuch prawdziwych uczuć i dzieci będą musiały stale walczyć z nieprzyjemną atmosferą w domu, nie będą się z wami czuły dobrze i staną się podatne na negatywne zaburzenia z nas twierdzi, że najmłodsze dzieci do zdrowego wzrostu potrzebują obojga rodziców i szczęśliwej rodziny, która zapewni i m spokój i poczucie bezpieczeństwa. Rzeczywiście idealnie, ale tylko jeśli partnerzy bardzo się w przypadku kryzysu między nimi, sztuczne podtrzymywanie związku absolutnie nie jest dobrym rozwiązaniem dla dziecka. Dzieci podświadomie chcą, by ich rodzice byli szczęśliwi, bez względu na to, czy żyją razem, czy jaką każdy z nich przelewa na swoją pociechę jest najważniejsza. To właśnie ona wpływa na poczucie bezpieczeństwa i zdrowe dorastanie młodego człowieka, a potem na jego dorosłe życie i relacje uczuciowe z innymi zmuszaj swoich dzieci do dorastania w niezdrowej atmosferze nieszczęśliwego związku. Nie można żyć w harmonii z kimś, kogo już nie darzymy miłością, a przekonanie, że taka sytuacja jest korzystna dla naszych dzieci jest wielkim życiowym Zakończyć związek a strach przed samotnościąOgromny odsetek ludzi na całym świecie żyje w związku opartym na emocjonalnej zależności od partnera. Problem ten dotyczy zwłaszcza osób, które trwają od lat w tej samej relacji uczuciowej i tak naprawdę nigdy nie były sytuacja może okazać się wielkim problemem w chwili, gdy pojawia się kryzys i zaczynamy zastanawiać się nad tym, czy warto walczyć o ten związek. Strach i poczucie lęku przed samotnością mogą okazać się silniejsze niż potrzeba czy chęć odnalezienia szczęścia z kimś przed samotnością wzrasta wraz z upływem lat. Im jesteśmy starsi, tym bardziej obawiamy się tego, że nie znajdziemy nikogo, z kim moglibyśmy stworzyć nowy związek i zbudować szczęśliwy zatem w związku, który nas unieszczęśliwia. Taka z resztą jest postawa społeczeństwa, w którym żyjemy. Skutki takiego postępowania są jednak katastrofalne: tracimy radość życia i zaczyna opanowywać nas ogromny życiem rządzi strach, który otwiera drzwi depresji i licznym dolegliwościom zdajemy sobie sprawę z tego, że nie jest łatwo stawić czoła takiej sytuacji, ale zapewniamy, że warto spróbować. Spójrz w oczy przygodzie i naucz się spędzać mile czas we własnym towarzystwie. Pokochaj siebie i poczuj, że wcale nie musisz być w związku, by czuć się dobrze i być ten fakt i wyzbądź się strachu przed samotnością. Życie singla też może być szczęśliwe i pełne emocjonujących Wraz z partnerem odejdą przyjacieleTo zupełnie naturalne, że żyjący w wieloletnich związkach partnerzy mają wspólnych przyjaciół i znajomych. W przypadku separacji relacje te zwykle zostają wystawione na można jednak tkwić w bezsensownym związku tylko z obawy przed utratą ta dotyczyć może również członków rodziny partnera: teściowej, szwagra, szwagierki itp. Z czasem wasze stosunki ułożą się same. A jeśli łączy was szczera przyjaźń, to nic nie powinno stanąć na drodze, abyście nadal mogli się nawet zdarza się, że byli partnerzy zostają dobrymi przyjaciółmi. Nierzadko nawet dogadują się lepiej niż wtedy, gdy żyli pod jednym ty i twój partner macie przed sobą decyzję o przyszłości waszego związku, spokojnie zastanówcie się nad swoimi uczuciami i oczekiwaniami. Być może wasze rozstanie będzie najlepszym rozwiązaniem dla obojga. A może otworzy wam drogę do prawdziwego szczęścia…Niech będzie, co ma być – pamiętaj tylko, że najważniejsze są twoje uczucia i może Cię zainteresować ...
32,11 zł. EBook Kłamstwo w związku - mobi, epub Odejść czy zostać? / Lisa Letessier , 32,11 zł, Odkrycie kłamstwa partnera jest często doświadczaniem traumatycznym, ale czy zawsze musi prowadzić do końca.
– Żeby związek był satysfakcjonujący, jest potrzebna bliskość, ale i przestrzeń. Jeśli jedna z osób zaczyna się rozwijać, a druga zostaje na tym samym pułapie, na którym się spotkali, trudno jest o intymność, bo przestajemy mieć wspólne tematy, często wspólnych znajomych – o tym, kiedy zostać w związku, a kiedy odejść, mówi Monika Perdjon, coach, terapeutka TSR. Marta Chowaniec: Wg danych GUS w 2018 roku rozchodzi się co trzecie małżeństwo. Na pytanie: zostać czy odejść, wolimy to drugie. Co zrobić, żeby zostać? Monika Perdjon: Części tych rozwodów na pewno można było uniknąć. Podstawowe pytanie, to nie zostać czy odejść, tylko jak razem żyć, być w relacji dlatego, że chcemy, a nie dlatego, że „nie mamy wyjścia”, czy „powinniśmy”. Kolejne ważne pytanie, czy obie osoby są na tyle dojrzałe emocjonalnie, żeby były świadome swoich potrzeb, otwarte na odmienną perspektywę partnera i gotowe do pracy na relacją. Wzrostowa tendencja rozwodów jest natomiast ważna w kontekście relacji przemocowych. Kobiety są coraz bardziej samodzielne i niezależne finansowo, by podejmować działania w swojej obronie. W innych przypadkach być może za mało pracy wkładamy w budowanie związku. Decyzja o rozstaniu się bywa po prostu przedwczesna i podjęta pod wpływem nagłych emocji. Nad czym w takim razie warto popracować? W pierwszej kolejności nad sobą (śmiech). Bez względu na to, czy już jesteśmy w związku, czy dopiero planujemy się z kimś związać, warto zadać sobie pytanie, czy z poprzednich relacji mam już odrobione lekcje. Czy umiemy się komunikować w zdrowy sposób, czy jesteśmy świadome swoich emocji, czy potrafimy stawiać granice, ale też brać na siebie odpowiedzialność i przyznawać się do błędów. Następnie nad akceptacją drugiej osoby. Nie pracujemy nad tą drugą osobą, nie lepimy jej na swój obraz i podobieństwo jak z plasteliny, tylko pracujemy nad relacją, nad tym, jakie zasady wprowadzimy w naszym domu, na jakich wartościach budujemy ten związek. Aby to zrobić, należy poznawać się na wzajem i jest to niekończący się proces, bo przecież całe życie się rozwijamy. I kiedy tak się poznajemy, warto mieć na uwadze, że to mój mąż, czy żona to jednak odrębna istota. Z moim mężem, kiedy zamieszkaliśmy razem, okazało się, że mamy zupełnie inny rytm dnia, on spał dłużej, a ja wstawałam pierwsza. Wtedy nam to nie przeszkadzało, bo każdy organizował sobie te poranki w zadowalający dla siebie sposób. Ja miałam czas na fitness, potem dopiero siadaliśmy do śniadania, oboje wyspani. Jednak kiedy na świecie pojawiły się nasze dzieci i okazało się, że wstawać rano po prostu trzeba, bo trzeba nakarmić, przewinąć, później odprowadzić do przedszkola, szkoły… a mój mąż nadał spał. Organizacja domu rano spadła całkowicie na mnie i wtedy zaczęło mi to przeszkadzać. Testowaliśmy więc różne rozwiązania np. ja wstaję w ciągu tygodnia, a kiedy przychodzi weekend wstaje mój mąż i wtedy ja mogę odespać, albo ja wstaje pierwsza, robię śniadanie, karmię dzieci, ale on odwozi dzieci do szkoły, żebym nie musiała się ubierać i malować. W związku każdej pary przychodzą takie momenty, które trzeba przegadać i przepracować. Mamy możliwość pójść w dwie strony: zastanowić się czego potrzebujemy, jak możemy o te potrzeby zadbać, jak możemy na nowo się dogadać, lub druga ścieżka, którą niestety wybiera wiele par, że zostawimy te trudności. Często z lęku przed konfliktem, lub np. ze strachu przed odrzuceniem, zamiatamy pod dywan to, co trudne. Jedna osoba czuje się wtedy nieszczęśliwa, nadmiernie obciążona, niesłuchana i ma żal, robi wymówki, a druga jest nimi ciągle obarczana – wycofuje się z relacji. Wtedy ta pierwsza czuje się jeszcze mniej ważna i tak się to nawarstwia. Podobno mężczyznę w związku poznaje się po tym, jak się urodzi dziecko. Trochę tak jest, ale z mojego doświadczenia wynika, że to drugi etap. Ten pierwszy czas poznawania – warto by odbył się wcześniej. Jeśli przyjrzymy się temu, jakie skrypty wynosimy z domów pochodzenia, jak sobie wyobrażamy nasze życie, czego chcemy w naszej nowej rodzinie, może się okazać, że pewne rzeczy nie są do pogodzenia. Kiedy pojawiają się pierwsze trudności, a jesteśmy zakochani, to nie chcemy ich dostrzegać. Jeśli do tego pojawi się lęk przed utratą tego ukochanego partnera, nie wyrażamy swoich potrzeb, udajemy, że jest wszystko ok. W momencie kiedy na świat przyjdzie dziecko, te rzeczy przybierają na sile, bo dochodzą kolejne, nowe wyzwania. Nie mamy na kim się oprzeć, wszystko zaczyna się sypać jak domek z kart, bo nie miał wcześniej zbudowanych fundamentów. Monika Perdjon. Zdj: archiwum prywatne A może powinien się domyśleć, o co mi chodzi, jakie mam potrzeby? (śmiech). Niedawno byłam panelistką podczas konferencji poświęconej kobietom, w której uczestniczyli także mężczyźni. Jeden z panów powiedział, że źródłem konfliktów w jego firmie są kobiety, na co pewna pani zripostowała, że wy się panowie nie domyślacie. Wtedy na szczęście na sali pojawiło się takie: „buuuuuuu”. Dzisiaj już wiemy, że ten drugi człowiek nie musi się wcale domyślać. Co do samego wyrażania potrzeb, trzeba zacząć od relacji z samym sobą; czy ja znam swoje potrzeby, czy daję sobie prawo, żeby je mieć i zaspokajać, czy nie mam przy tym intencji ranienia, wykorzystania drugiego człowieka. Często kłócimy się o strategię zaspokajania potrzeb, a nie o same potrzeby. Np załóżmy, że mój mąż nie myje talerzy, i się z nim o to kłócę, ale chodzi mi tak naprawdę o to, żeby mój mąż angażował się w obowiązki domowe, żebym czuła, że jemu też na domu zależy. Jeśli on będzie zmywał, to ja będę miała poczucie, że jemu zależy. Tylko tego już nie mówię, mówię, że znowu nie pozmywał i że ja wszystko muszę sama i taka jestem biedna i nieszczęśliwa… A wtedy on powie, że czepiam się o drobnostki i nie doceniam go, bo on zatankował auto (ale dla mnie auto to już nie dom). Albo inna sytuacja. Jeśli np. w domu rodzinnym kobiety niedzielne obiady były miłe i scalały rodzinę, to chciałaby je powtórzyć w dorosłym życiu, chce przenieść ten rytuał do rodziny, którą tworzy, ale może okazać się, że partnerowi rodzinne, niedzielne obiady kojarzą się tylko źle. Zatem trudno mu będzie cieszyć się z tych obiadków i będzie ich unikał, może np. proponować w tym czasie wycieczki rowerowe. I znowu dochodzi do spięć, bo jedno się stara i gotuje te obiadki, i drugie się stara i organizuje atrakcje, ale fundamentalna potrzeba obojga jest ta sama – bycie blisko. Monika Perdjon Żeby związek był satysfakcjonujący, jest potrzebna bliskość, ale i przestrzeń. Jeśli jedna z osób zaczyna się rozwijać, a druga zostaje na tym samym pułapie, na którym się spotkali, trudno jest o intymność, bo przestajemy mieć wspólne tematy, często wspólnych znajomych Małżeństwo polega na byciu blisko ze sobą? To jedna z kluczowych składowych. W „Psychologii miłości” Bogdana Wojciszke jest mowa o tróczynnikowej koncepcji miłości. Zaczynamy od namiętności, która szybko wybucha i też najszybciej opada, gdybyśmy mieli narysować ten czynnik na wykresie. Ale nawet jeśli pierwsze namiętności się nieco wypalą, ważny jest kontakt fizyczny, czuły dotyk, przytulanie, trzymanie za rękę, wspólne zasypianie, okazywanie sobie, że wciąż jesteśmy dla siebie atrakcyjni. Mamy zaangażowanie, to kolejny czynnik, bez którego nie da się zbudować dobrze funkcjonującego związku i intymność, czyli właśnie pospolitą bliskość. Pod tym hasłem ukrywa się akceptacja partnera, docenianie go, dbanie o niego. To także chęć bycia blisko emocjonalnie, wspólne przeżywanie, chęć dzielenia się swoim życiem, ale i atrakcyjność intelektualna, otwartość na na odmienne poglądy. Aby dbać o ten składnik związku, dobrze jest mimo zabiegania znajdować czas na rozmowy z partnerem. Zainteresować się jak minął mu dzień, czy nic go nie trapi, porozmawiać o czymś innym niż lista obowiązków domowych, np. o filmie. Jeśli coś zaczyna szwankować w sferze intymności (zarówno fizycznej, jak i emocjonalnej, czy intelektualnej), to właśnie jest ten moment, kiedy zaczynamy się od siebie oddalać, a samo przywiązanie często nie jest wystarczające do utrzymania satysfakcjonującego związku. Przed tą rozmową, pytałam znajomej prawniczki, która zajmuje się rozwodami, o najczęstszy powód rozwodów. Odpowiedziała, że nie jest nią zdrada, tylko rozwój zawodowy jednego z partnerów, zmieniamy zawód i potrzebujemy na to czasu, okazuje się, że interesują nas już inne kwestie. Żeby związek był satysfakcjonujący, jest potrzebna bliskość, ale i przestrzeń. Jeśli jedna z osób zaczyna się rozwijać, a druga zostaje na tym samym pułapie, na którym się spotkali, trudno jest o intymność, bo przestajemy mieć wspólne tematy, często wspólnych znajomych. Jeden z partnerów przestaje być atrakcyjny intelektualnie, jeśli nie rozumie, co się do niego mówi. Przestaje się chcieć dzielić, jeśli partnera dana dziedzina nie interesuje. Widzę tu też podobieństwo w kontekście terapii. Kiedy spotykamy się na zasadzie kompensowania braków – mnie nie kochał ktoś w dzieciństwie, ciebie nie kochał ktoś w dzieciństwie – to próbujemy sobie te braki łatać w relacji. W momencie kiedy jedna z osób zaczyna sobie zdawać sprawę, że nie ma satysfakcji z takiej relacji, bo ciąży jej rola, którą przenosi z dzieciństwa i idzie sama na terapię, a nie idą na tę terapię razem, to ta osoba zaczyna się rozwijać, poznawać. Powoli sama rekompensuje swoje braki, uświadamia je sobie przede wszystkim, zaczyna rozumieć schemat, w którym jest i wtedy bardzo często dochodzi do rozpadu związku, bo wtedy ta druga osoba sama zostaje w swoich starych schematach. Jeśli w małżeństwie mamy trudności relacyjne, warto wybrać się na terapię małżeńską lub dwie terapie indywidualne, by popracować równolegle, oboje nad swoim przekonaniami, zachowaniami i nad związkiem, np. komunikacją, wartościami. Jednocześnie bliska stabilna relacja sprzyja rozwojowi. Kiedy podejmujemy decyzje o zmianie pracy, otwieraniu własnej firmy, studiach podyplomowych, czeka na nas wiele wyzwań i trudnych chwil, i partner, który w nas wierzy, wspiera, przejmuje na siebie cześć domowych obowiązków jest wtedy ogromnym zasobem. Monika Perdjon Mamy idealistyczną wizję, jeśli nie wyszło mi z jednym partnerem, to znajdę sobie drugiego i z nim zbuduję cudowny, szczęśliwy związek. Czekamy na księcia z bajki, który wyratuje nas ze wstrętnych szponów nudnego męża To idziemy do terapeuty, kiedy zastanawiamy się: zostać czy odejść? Wtedy niestety jest już trochę późno. Wracając do dynamiki związku w kontekście rozstania mamy inicjatora i nieinicjatora. Ten drugi żyje w wyparciu, zaprzeczeniu, że są trudności, a pierwszy przeżywa całą paletę emocji: od poczucia smutku, złości na partnera, chęci walki o związek, przez poczucie klęski, bo się nie udało, straty, do oswojenia się, pogodzenia z tym, że tego związku już nie ma sensu reanimować i momentu podjęcia decyzji o rozstaniu. Wtedy nieinicjator „budzi się”, ale już jest za późno. Jeśli mamy poczucie, że jest nam trudno żyć razem, że nie ma satysfakcji ze związku, warto poszukać pomocy czy to na terapii czy chociaż na warsztatach komunikacji, bo bardzo często rozbijamy się o zwykłą, codzienną rozmowę. Bo to pranie, sprzątanie, gotowanie… To porozmawiajmy, o tym kto ma robić to „pranie, sprzątanie, gotowanie.” Szukajmy wspólnie rozwiązań. Czy gotujemy w domu czy jemy w restauracji albo w stołówce, jeśli w domu, to kto i kiedy gotuje. Porozmawiajmy przy tym o naszych ulubionych smakach, o kulinarnych wspomnieniach, przygodach… Komunikacja: „a ty zawsze, a ty nigdy” nie doprowadzi do żadnych konstruktywnych rozwiązań. Obie strony odejdą z poczuciem przegranej. Bo oni tacy są… To miecz obusieczny. Mężczyźni też mogą powiedzieć, że te kobiety takie są, że gadają i nic z tego nie wynika. Byłabym bardzo daleko, żeby tak uogólniać, bo zawsze spotykają się dwie jednostki, które mają swoją historię, swoją historię rodową, swoje schematy, swoje zasoby i trudności i warto jest poznać tę drugą osobę, siebie nawzajem. W związkach, które są szczęśliwe i udane – tak upraszczając – bardzo często postrzegamy swojego partnera pozytywnie. Kiedy mężczyzna kupuje nam kwiatki, to myślimy, że jest hojny, że o nas pamięta, że o nas dba, a kiedy nie pozmywa tych naczyń, myślimy – no zdarzyło mu się, ale generalnie zmywa, jest zaangażowany w domu. W związkach niesatysfakcjonujących narracja na temat partnera jest dokładnie odwrotna. Jeśli przyniesie nam kwiatki, to myślimy – pewnie matka mu przypomniała albo kupił, bo akurat była promocja. Nie jesteśmy w stanie tego gestu docenić. Jeśli nie pozywa naczyń, myślimy – taki jest, nigdy się nie angażuje, w zeszłym tygodniu też nie pozmywał. Jedno zachowanie traktujemy, jako stałą cechę partnera. I jeszcze dodajemy, że jest nieodpowiedzialny i leniwy itp. W podejściu systemowym jak i w terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach pracując uczymy się dostrzegać to, co jest dobre w naszym partnerze, zmieniać własną narrację, nie tylko „naprawiać” partnera. Ile czasu trzeba poświęcić a właściwie zainwestować? O! Słowo zainwestować jest odpowiednie, bo ta inwestycja bardzo często się zwraca (śmiech). Zależy z czym para przychodzi. Np. doświadczenie zdrady – jeśli brakuje w relacji intymności i jedna z osób zaczyna szukać tego na zewnątrz, to często dla drugiego partnera jest to bodziec, który stanowi motywację do działania (oczywiście nie polecam takiego sposobu stymulowania partnera). Może być też tak, że jedna z osób już dawno podjęła decyzje o rozstaniu, ale nie jest gotowa przeprowadzić tej procedury, nie ma w sobie takiej siły i tak potrzebuje „zewnętrznego kopa”, żeby tę decyzję wdrożyć w życie i posuwa się do zdrady. Jeśli para jest zmotywowana do pracy nad swoim związkiem, wykonują ćwiczenia, zadania, przegadują problemy, to taka praca idzie fajnie i szybko. Jeśli jest tak, że jedna osoba przyciągnie na terapię drugą, która nie widzi potrzeby, nie jest gotowa na prace, to taki proces może się zakończyć po kilku sesjach, lub trwać i trwać i może efektu nie przynieść. Trzeba mieć gotowość, aby przyjrzeć się sobie, jakie my mam deficyty, a nie liczyć na to, ze terapeuta „naprawi” nam partnera. Z moich doświadczeń zawodowych wynika, że kobiety odchodzą latami. Podczas swojego warsztatu „Zostać czy odejść” proponuję ćwiczenie, które popularnie jest nazywane kołem wartości, ale modyfikuje je w kontekście relacji, czyli jakie mam potrzeby i oczekiwania w związku z relacją z najbliższym partnerem i na ile one na dzień dzisiejszy są realizowane. Okazuje się, że żyjemy często wspomnieniem przeszłości, że ten mąż mnie tak kochał albo opcja numer dwa, żyjemy gdybaniem – gdyby on przestał pić, gdyby on się bardziej angażował, gdyby on był bardziej czuły. Żyjemy w świecie fantazji, a nie oceniamy tego, jak dzisiaj wygląda nasz związek. I wtedy pracować nad nim? Spróbować zawsze warto. Mamy idealistyczną wizję, jeśli nie wyszło mi z jednym partnerem, to znajdę sobie drugiego i z nim zbuduję cudowny, szczęśliwy związek. Czekamy na księcia z bajki, który wyratuje nas ze wstrętnych szponów nudnego męża. Nie spotkałam się w życiu z takim zrealizowanym scenariuszem. Wejście w każdą koleją relacje wiąże się z dużym wydatkiem energetycznym: wybranie partnera, przejście przez fazę zawiązania się relacji, eksperymentowania, poznania się, pojawienia się bytu „my”, potem oddzielenia się – chcę być z tobą a chcę być sobą, tańca, który trwa do końca związku. Rozstanie też ma konsekwencje do końca życia, jeśli rozstajemy się z orzekaniem o winie, nasz były partner może wystąpić o alimenty dla siebie. Jeśli mamy dzieci, będziemy w pewien sposób związani do końca życia. Z drugim mężem może być tak samo, jeśli nie przepracujemy schematów swoich działań. Warto ratować związek w kontekście, że stworzenie nowej relacji wiąże się z ogromnym wysiłkiem. Jeśli mam go włożyć w budowanie nowej relacji, a mogę ten wysiłek włożyć w poprawę jakości tej, w której jestem – oczywiście jeśli małżeństwo nie przyniosło mi samych zadr, poczucia skrzywdzenia czy przemocy. Wyjście z przemocy zawsze jest triumfem. Monika Perdjon Może być też tak, że jedna z osób już dawno podjęła decyzje o rozstaniu, ale nie jest gotowa przeprowadzić tej procedury, nie ma w sobie takiej siły i tak potrzebuje „zewnętrznego kopa”, żeby tę decyzję wdrożyć w życie i posuwa się do zdrady Czy jest możliwe małżeństwo do końca życia w dzisiejszych czasach? Wierzę że tak. Mamy dużo łatwiejszy dostęp do pomocy, nawet jeśli nie jesteśmy gotowi, żeby pójść na terapię, są warsztaty dla par z komunikacji bez przemocy – jak wyrażać swoje potrzeby. Można wejść do księgarni nawet internetowej i wybrać książki, jak wychowywać dzieci, jak się komunikować, jak budować relacje. Mamy wykłady na youtube. Jeśli mamy problemy w kwestii gotowania, sprzątania i prania, porozmawiajmy z mediatorem i wypracujmy zasady w bezpiecznej atmosferze. Jeśli nam zależy, żeby związek budować, a coś w nim szwankuje, na wyciągnięcie ręki jest mnóstwo narzędzi, trzeba tylko chcieć z nich skorzystać. Monika Perdjon – terapeuta TSR, trener, coach, specjalizuje się z kryzysach relacji partnerskich i wychowawczych. Wspiera w wychodzeniu w konfliktów okołorozwodowych. Współpracuje z Centrum Praw Kobiet, Centrum Terapii i Rozwoju Zacisze. Ukończyła liczne szkolenia m. in. z interwencji kryzysowej, przeciwdziałania przemocy w rodzinie, Dialogu Motywującego, I stopień Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach, wprowadzenie do Terapii ACT. Obecnie w trakcie studiów podyplomowych na SWPS na kierunku Mediacje rodzinne i pomoc psychologiczna rodzinom. Prowadzi fanpage na FB: Zobacz takżecj5i.